Państwo burżuazyjne i media tuszują morderstwa na imigrantach
Czwarta Rzesza i jej naziści
Poniżej zamieszczamy tłumaczenie artykułu „Viertes Reich und seine Nazis” z nr 191 Spartakista (styczeń 2012), pisma naszych towarzyszy ze Spartakusowskiej Robotniczej Partii Niemiec (SpAD). W Monachium rozpoczyna się właśnie proces nazistki Beate Zschäpe o współudział w dziesięciu zabójstwach, głównie na imigrantach o tureckim pochodzeniu, o których mowa w niniejszym artykule. Ujawnienie pod koniec 2011 r. powiązań agencji państwa z nazistowskimi mordercami i tuszowanie ich zbrodni wywołało falę protestów. Tymczasem sąd w Monachium nie udzielił akredytacji żadnemu tureckiemu dziennikarzowi, i dopiero trybunał konstytucyjny to zmienił. Faszystów burżuazja trzyma w rezerwie, na wypadek gdyby jej panowanie klasowe było zagrożone. Jak podkreślają nasi towarzysze w artykule, „współpraca między służbami i faszystami, państwowe tuszowanie faszystowskiego terroru i ochranianie faszystowskich mobilizacji przez państwo nie są czysto niemieckimi zjawiskami”. I tak np. w Grecji wg dziennika To Vima (11 maja 2012), połowa policjantów w Atenach głosowała na faszystowską Złotą Jutrzenkę w wyborach 6 maja.
Ostatnio w Polsce obserwujemy coraz liczniejsze demonstracje i prowokacje faszystów, którzy swobodnie organizują własne „obchody” wszelkich państwowych, „patriotycznych” rocznic. Trwają systematyczne rasistowskie ataki faszystów na imigrantów, na działaczy ruchu LGBT itp. Ostatnio głośne stały się burdy wszczynane przez faszystów na publicznych wykładach na uczelniach, np. lutowy atak w Radomiu na wykład Adama Michnika, redaktora naczelnego liberalno-burżuazyjnej Gazety Wyborczej i jednego z przywódców antykomunistycznej opozycji w zdeformowanym państwie robotniczym (PRL). Związki zawodowe powinny zorganizować straże robotnicze dla ochrony zebrań i wieców związkowych, zanim zaatakują je faszyści. Związkowcy muszą również oczyścić swoje federacje z „organizacji związkowych” policjantów, ochroniarzy i innych zbrojnych najemników kapitału. Pilnym zadaniem stojącym przed nami jest zbudowanie rewolucyjnej partii robotniczej z przekutej Czwartej Międzynarodówki. Faszyzm zostanie ostatecznie wykorzeniony jedynie wraz ze zwycięstwem międzynarodowej rewolucji socjalistycznej!
Na początku listopada wyszło na jaw, że nazistowska grupa terrorystyczna, nazywająca siebie „Narodowosocjalistyczne Podziemie” (NSU), zamordowała w latach 2000-2006 ośmiu imigrantów o korzeniach tureckich i kurdyjskich, a także jednego imigranta greckiego pochodzenia. Do wszystkich morderstw użyto tego samego pistoletu. Enver Simsek, Abdurrahim Özüdogru, Süleyman Tasköprü, Habil Kilic, Mehmet Turgut, Ismail Yasar, Theodoros Boulgarides, Mehmet Kubasik i Halit Yozgat zostali zgładzeni na oczach funkcjonariuszy państwa burżuazyjnego. Ci sami nazistowscy zabójcy dokonali w 2004 r. zamachu bombowego, w którym 22 osoby zostały ranne, niektóre ciężko. Zamachu dokonano na Keupstrasse w Kolonii, ulicy zamieszkałej głównie przez imigrantów.
Ostatnio doniesiono o związkach NSU z nazistowskim środowiskiem zarówno w Ludwigshafen, gdzie w 2008 r. w wyniku podpalenia zginęło dziewięcioro mieszkańców pochodzenia tureckiego, jak i w mieście Völklingen w Kraju Saary, gdzie w ciągu ostatnich pięciu lat miały miejsce liczne podpalenia mieszkań imigrantów, w których rannych zostało 20 osób. Na światło dzienne wychodzą powiązania między Verfassungsschutzem [VS, Urząd Ochrony Konstytucji, czyli tajna policja] i nazistowskimi gangami morderców, wywołując ogromny gniew, nie tylko wśród mniejszości etnicznych. Powodem tego gniewu jest poważne zaangażowanie państwa burżuazyjnego w morderczy terror nazistowski.
Dopiero co, latem zeszłego roku masowe morderstwo na socjaldemokratycznej młodzieży i innych osobach, popełnione w Norwegii przez faszystę Andersa Breivika zostało zlekceważone jako „jednostkowy akt”, zaś Breivik został uznany za „szaleńca”. We Florencji (Włochy) faszysta niedawno zamordował dwóch senegalskich sprzedawców ulicznych i zranił trzech innych imigrantów. No i znowu burmistrz Florencji Matteo Renzi mówił o „szalonym czynie jednostki”, chociaż morderca obracał się w kręgu faszystowskiej grupy Ezra Pound. Już faszystowski zamach na Oktoberfeście w 1980 r. (w którym zginęło 13 osób, a 211 zostało rannych) był przedstawiany przez władze państwowe jako czyn „niepoczytalnej jednostki”, pomijając wszelkie związki z nazistowską „Grupą Sportów Walki Hoffman”. W numerze 33 Spartakista (listopad 1980) napisaliśmy: „najwyższym priorytetem był powrót do codziennej rutyny kampanii wyborczej, czyli faszystowska przeszłość Niemiec została »przezwyciężona«, a »prawdziwy« terror pochodzi z lewa – jest wymierzony przeciwko państwu”.
W sytuacji wciąż trwającego i pogłębiającego się kryzysu finansowego, prawicowe partie populistyczne i faszystowskie rosną w siłę w całej Europie. Posługując się antymuzułmańską demagogią i rasistowskim terrorem, partie te usiłują przekierować wywołany kapitalistycznym kryzysem gniew na mniejszości. Z drugiej strony, w wielu krajach ma miejsce silny opór klasy robotniczej wobec ataków kapitalistów, którzy przerzucają koszty kryzysu na barki ludzi pracy. Kapitalistyczne państwo chroni faszystów jako oddziały szturmowe na wypadek gdyby nie wystarczały zwykłe mechanizmy demokracji burżuazyjnej: oszustwo, przekupstwo i terror policyjny – aby powstrzymać klasę robotniczą i zagwarantować porządek burżuazyjny.
W ciągu ostatnich paru dziesięcioleci, burżuazja posługuje się zbrodniczym terrorem faszystów głównie do przepychania i dyrygowania rasistowskimi kampaniami. Bezczelne ogłoszenie przez NPD [faszystowska Narodowodemokratyczna Partia Niemiec], że zamierza zmobilizować się na Pierwszego Maja tego roku w Dortmundzie, gdzie dwa lata temu te nazistowskie zbiry zaatakowały demonstrację DGB [Niemieckie Zrzeszenie Związków Zawodowych], podkreśla fakt, że faszyści są śmiertelnymi wrogami całego ruchu robotniczego. Koniecznym jest powstrzymanie faszystów poprzez mobilizacje klasy robotniczej stojącej na czele wszystkich ich potencjalnych ofiar, mobilizacje niezależne od burżuazji i jej państwa. Ta walka musi być integralną częścią walki o rozbicie kapitalizmu, który jest wylęgarnią faszyzmu.
Tajna policja VS a kierownictwo nazistów
Naziści Beate Zschäpe, Uwe Mundlos i Uwe Böhnhardt, którzy jakoby tworzyli rdzeń NSU (o której to grupie mówi się obecnie, że miała około 20 zwolenników), stanowili część sekcji faszystowskiej „Turyńskiej Ochrony Ojczyzny” w Jenie. Ta grupa z kolei została zbudowana przez Tino Brandta, tzw. V-mana [czyli informatora tajnej policji] Verfassungsschutzu i wiceprzewodniczącego NPD w landzie Turyngii. Tylko przez tego jednego V-mana wpompowano w nazistowskie kółko 200 tys. marek niemieckich od państwa do 2001 roku. W styczniu 1998 r. podczas policyjnego rajdu odkryto warsztat produkujący bomby w garażu wynajmowanym przez Zschäpe. Wkrótce potem wydano nakaz aresztowania, a trójka faszystów zeszła do podziemia. W latach 1998-99 byli oni śledzeni przez turyńskich szpicli policyjnych, ale jak doniosła stacja radiowa MDR (18 listopada 2011), prace specjalnej grupy zadaniowej Związkowego Urzędu Kryminalnego (LKA) zostały wstrzymane i śledczych wycofano. Kiedy funkcjonariusze LKA zaangażowani w tę robotę zgłosili sprzeciw, odbyła się dyskusja między „wysokiej rangi przedstawicielami Ministerstwa Spraw Wewnętrznych” a policjantami. Minister spraw wewnętrznych Turyngii Jörg Geibert z Chrześcijańskiej Demokracji (CDU) poinformował w gazecie Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung (12 listopada 2011), że w aktach sprawy jest notatka śledczego LKA z 2001 r., gdzie stwierdzono, że jedna osoba z tej trójki nazistów jest pod ochroną państwa i jest informatorem VS.
Gdy 6 kwietnia 2006 r. w Kassel zabity został 21-letni Halit Yozgat, na miejscu był pracownik VS Andreas Temme, który regularnie odwiedzał kawiarnię internetową Yozgata. Temme wycofał się ukradkiem z miejsca zbrodni, jednak został namierzony dzięki pozostawionym [na klawiaturze] śladom DNA. To znany nazista, przezywany w swoim rodzinnym mieście Hofgeismar „Małym Adolfem”. Temme został bezzwłocznie uwolniony, po czym rozgłosił kłamstwo, że opuścił kawiarnię na minutę przed morderstwem. Prokuratura umorzyła śledztwo w 2007 r., zaś Temme pracuje obecnie dla władz okręgowych w Hesji. Seria morderstw rzekomo się na tym skończyła – chyba, że nazistowscy mordercy nie użyli więcej tego samego pistoletu. Obecnie trwa dochodzenie w sprawie morderstwa w marcu 2006 r. na 68-letnim imigrancie tureckim, który został zabity strzałem w głowę przed meczetem w Rheda-Wiedenbrück.
4 listopada, kiedy dwóm nazistowskim zabójcom z NSU groziło aresztowanie po napadzie na bank, w podejrzanych okolicznościach „popełnili oni samobójstwo”. Oprócz broni użytej do zabicia dziewięciu imigrantów i policjantki, znaleziono przy nich również nielegalne „prawdziwe” dokumenty, jakie mogą wystawić tylko organy państwowe. Zschäpe zgłosiła się sama 8 listopada.
Chociaż VS twierdzi, że liczba V-manów w NPD została znacznie zmniejszona po niepowodzeniu postępowania w sprawie delegalizacji tej organizacji w 2003 r., Der Spiegel (11 grudnia 2011) poinformował, że obecnie 130 z nich jest nadal aktywnych. System V-manów to kanał przerzutowy funduszy dla nazistów, szacowanych na miliony euro (nie wspominając o oficjalnych dotacjach państwowych, które w 2005 r. sięgnęły 1,2 mln euro dla NPD i 1,3 mln euro dla [faszystowskich] Republikanów). Według Federalnej Centrali Edukacji Politycznej (BpB), „V-mani stanowią nie więcej niż 15 procent kierownictwa NPD, około 30 z 200 osób” (Aus Politik und Zeitgeschichte, 2005). Z niezwykłą otwartością, Federalny Trybunał Konstytucyjny powołał się na „brak Staatsfreiheit” [tj. brak niezależności od państwa] NPD dla uzasadnienia umorzenia postępowania mającego na celu jej delegalizację.
Państwo burżuazyjne wykorzystuje nazistowskich morderców do rasistowskich nagonek
Jednak państwo burżuazyjne ponosi odpowiedzialność za nazistowski terror nie tylko na tym poziomie. Przez wiele lat, dochodzenia policyjne dotyczące serii morderstw i towarzyszące temu kampanie prasowe tuszowały ich rasistowski charakter i obwiniały same ofiary za te zbrodnie. W rzeczywistości nazistowskie zbrodnie były używane do przeprowadzania rasistowskich nagonek i dodawały odwagi ludobójczym mętom. Opisywanie tych morderstw w burżuazyjnej prasie jako „Döner-Morde” [„kebabowe morderstwa”] wielce wymownie świadczy o rasistowskiej pogardzie kapitalistycznego społeczeństwa dla mniejszości etnicznych. Zaledwie rok temu, Der Spiegel (21 lutego 2011) grzmiał przeciw „sojuszowi tureckich nacjonalistów, gangsterów i agentów wywiadu”, którzy mieli stać za tymi morderstwami. Sam tytuł tego artykułu, „Mroczne światy równoległe”, był antymuzułmańskim zawołaniem bojowym.
Mimo, że jedyne co łączyło ofiary, to było ich nie-niemieckie pochodzenie, polityka dyktowała, żeby nigdy nie zaczynać żadnego poszukiwania nazistów. Przeciwnie do takiej postawy, po ataku bombowym na Keupstrasse, Kölner Stadtanzeiger (9 czerwca 2004) donosił: „co najmniej jedna osoba myśli, że ma odpowiedź. »Przypuszczam, że to prawicowi ekstremiści, z powodu wyborów europejskich w niedzielę«, spekuluje gość w »Café Paradies«, która znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie miejsca zdarzenia. O dziwo, ta kawiarnia była zupełnie nieuszkodzona. »To z pewnością nie może być Al-Kaida«, mówi inny gość. »Tylko muzułmanie mieszkają na Keupstrasse«”. Rasistowskie nazwy specjalnych komisji policyjnych, „Bosfor” i „Ali-Baba”, były wyrazem ich programu. Ofiary nazistów były po rasistowsku traktowane jako prawdopodobni dilerzy narkotykowi a kurdyjską PKK [Robotnicza Partia Kurdystanu] czy „turecką mafię” szybko wskazano jako podejrzanych i jako tacy stali się oni obiektem nagonki. Gdy w 2007 roku naziści zamordowali policjantkę, podejrzenie rzucono na „środowisko romskie”.
Wszystko to służyło sianiu nienawiści i nieufności między imigrantami różnych narodowości i pochodzenia, jednocześnie oczernianiu ich wszystkich jako potencjalnych przestępców. Rasizm jest również napędzany przez „wojnę z terrorem”, która stawia całą muzułmańską populację na celowniku państwa jako potencjalnych terrorystów. Kapitaliści i ich państwo rozniecają rasizm nie tylko do kreowania kozłów ofiarnych winnych społecznej nędzy kapitalizmu, lecz przede wszystkim do dzielenia wieloetnicznego proletariatu. Zatem robotników niemieckiego pochodzenia przeciwstawia się robotnikom z Turcji, podczas gdy zakaz PKK i dziesiątków stowarzyszeń kurdyjskich również ustawia tureckich robotników przeciw kurdyjskim. Istotne jest, żeby klasa robotnicza i jej związki zawodowe mobilizowały się przeciwko wszelkim formom dyskryminacji rasowej. Zaczyna się to walką o pełne prawa obywatelskie dla wszystkich, którym udało sie przybyć do tego kraju. Precz ze wszystkimi „ustawami o cudzoziemcach”! Precz z prawami antyterrorystycznymi, precz z [antyterrorystycznymi] ustępami a i b paragrafu 129! Jest także konieczne zwalczanie zakazu PKK i wszystkich stowarzyszeń kurdyjskich wraz z zakazem lewicowych tureckich organizacji, takich jak DHKP-C [Rewolucyjna Partia-Front Wyzwolenia Ludu] i THKP-C [Turecka Partia-Front Wyzwolenia Ludowego].
Socjaldemokracja wybiela państwo kapitalistyczne
To ukrywanie nazistowskich zbrodni nie jest odosobnionym przypadkiem. Przypomnijmy podpalenie ośrodka dla imigrantów oczekujących na przyznanie azylu w Lubece w 1996 r., w którym zginęło siedmioro dzieci i trzy osoby dorosłe. Trzeba było kampanii protestacyjnych, by wstrzymać deportacje ludzi, którzy przeżyli ten atak. Zamiast ścigać czterech nazistów niemieckich, którzy byli wysoce podejrzani o ten zamach, władze państwowe latami nękały w sądach Safwana Eida, Libańczyka, który przeżył atak – zanim w końcu odzyskał wolność. Albo weźmy pożar w Ludwigshafen 3 lutego 2008 r., w którym zginęły cztery kobiety i pięcioro dzieci pochodzenia tureckiego. Chociaż wiele wskazywało na nazistowskie umyślne podpalenie, premier Nadrenii-Palatynatu, Kurt Beck z Partii Socjaldemokratycznej (SPD) zdołał ustalić od razu, że nie było tam rasistowskiej motywacji. Sześć miesięcy później dochodzenie zostało umorzone. Dalej nastąpiły kolejne podpalenia mieszkań zasiedlonych przez ludzi z mniejszości etnicznych. Naziści mordują imigrantów, ludzi lewicy i inne osoby w tym kraju przez dziesięciolecia. W większości z tych morderstw, państwo tuszuje nazistowskie wątki. Według Fundacji Amadeu Antonio, nazwanej tak dla upamiętnienia robotnika kontraktowego z Angoli pobitego na śmierć przez nazistów w Eberswalde 25 listopada 1990 r., doliczono się 182 ofiar przemocy nazistowskiej z lat 1990-2009, choć oficjalne statystyki mówią o 47. Rzeczywista liczba jest z pewnością jeszcze wyższa.
W świetle zaangażowania państwa, partie burżuazyjne (z istotnym poparciem ze strony burżuazyjnych partii robotniczych, SPD i Partii Lewicy) usilnie starają się o przywrócenie narodowej jedności „wszystkich demokratów” i o reputację kraju za granicą. Na nadzwyczajnym posiedzeniu Bundestag uchwalił obłudną rezolucję, w której roni krokodyle łzy nad ofiarami tych morderstw, obiecuje „analizę błędów” i żąda, aby rozważyć delegalizację NPD. W swoim przemówieniu [przywódca Partii Lewicy] Gregor Gysi ciepło przyjął tę rezolucję (po raz pierwszy Partia Lewicy została dopuszczona do udziału w złożeniu wniosku), stwierdzając, że „mimo naszych różnic opinii w wielu kwestiach, mówimy prawicowym terrorystom w Niemczech: przegracie z nami wszystkimi, którzy działamy zjednoczeni: od CSU po Lewicę”. To pokazuje rolę socjaldemokracji – tj. SPD i Partii Lewicy, które jako burżuazyjne partie robotnicze opierają się na klasie robotniczej, lecz mają zupełnie burżuazyjny program. Partie te przykuwają robotników, imigrantów i młodzież do obecnego systemu kapitalistycznego, będącego wylęgarnią nazistów, i podporządkowują ich politycznie państwu burżuazyjnemu, które chroni i wspiera nazistów.
Partia Lewicy i SPD dziś domagają się dochodzenia, a Partia Lewicy nawet żąda, by rozwiązać Verfassungsschutz. Lecz działają one tak, jakby państwo burżuazyjne popełniło „błąd”, który może być naprawiony. To kłamstwo ma wybielić państwo burżuazyjne i ich własną rolę administratorów tego państwa. Tak więc ani SPD, ani Partia Lewicy i ich przybudówki nie wspominają, że Otto Schily z SPD, jako minister spraw wewnętrznych w latach 1998-2005, był najwyższej rangi zwierzchnikiem tajnej policji Verfassungsschutz, Federalnej Policji Kryminalnej Niemiec (BKA) i policji, kiedy te agencje wystawiały oficjalny paszport jednemu z morderców z NSU, tuszując krwawe ślady nazistów „nieudanymi śledztwami”, a kto wie czym jeszcze. Z kolei w 2001 r. rząd SPD i Zielonych rozpętał „wojnę z terrorem”, wzmagając antymuzułmański rasizm, którym karmią się naziści.
W tym kontekście obrzydzeniem napawa ogromna dawka obłudy, jaką okazał rzecznik SPD Frank-Walter Steinmeier, gdy stwierdził: „zadaniem państwa jest,poza wszelką dyskusją,zapewnienie obywatelom bezpieczeństwa. Nasze państwo haniebnie zawiodło w swych kluczowych funkcjach i musi ponieść konsekwencje”. Jako szef urzędu kanclerskiego, Steinmeier był odpowiedzialny za przetrzymywanie Murata Kurnaza, obywatela niemieckiego w amerykańskim piekle tortur Guantanamo w latach 2002-2006. Steinmeier przewodniczył „dyskusji na wysokim szczeblu” z udziałem szefów VS, BND [Federalna Służba Wywiadowcza], BKA i innych, w wyniku której odrzucono ofertę rządu USA z 2002 r. ekstradycji Kurnaza do Niemiec. W 2007 r. Steinmeier powiedział dziennikarzowi tygodnika Der Spiegel: „dzisiaj nie podjąłbym innej niż wtedy decyzji”.
Kiedy Partia Lewicy wchodziła w skład rządu lokalnego w Berlinie, za pomocą policji brutalnie oczyszczano trasy przemarszów NPD. Wysiłki te często kończyły się niepowodzeniem z powodu odważnego oporu lewicowych demonstrantów, którzy blokowali nazistowskie mobilizacje, a potem karani byli grzywnami przez organy państwowe pod wyolbrzymionymi zarzutami. Wiosną ubiegłego roku, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w Berlinie i policja spiskowały z NPD, by zamaskować planowany przez faszystów marsz przez centrum Kreuzbergu, dzielnicy Berlina zamieszkałej przez wielu imigrantów i ludzi lewicy. Po tym, gdy niektóre informacje przeciekły do opinii publicznej, policjanci w Berlinie brutalnie, za pomocą pałek i gazu pieprzowego ochraniali około 100 nazistów przed grupą 500 lub więcej ludzi lewicy, którzy stanęli im na drodze i ich zatrzymali. Aresztowano 38 uczestników lewicowej demonstracji. Ta prowokacja miała na celu sterroryzować i zastraszyć robotników imigranckich i całą pracującą ludność miasta, która obrywa pod cięciami programów socjalnych przez rząd lokalny Berlina.
Nie – samobójczym apelom o delegalizację nazistów!
Idąc krok w krok za SPD i Partią Lewicy, reformistyczna DKP [Niemiecka Partia Komunistyczna] również trąbi, by zakazać NPD. Żąda ona „wdrożenia zakazu faszyzmu zakotwiczonego w konstytucji i kodeksie karnym” i wzywa do „zakazania NPD” (junge Welt, 1 grudnia 2011). Celem konstytucji tego państwa kapitalistycznego jest obrona własności prywatnej środków produkcji klasy kapitalistycznej. Apele do państwa burżuazyjnego o zakazanie działalności nazistów służą jedynie wzmocnieniu państwa i dają mu jeszcze więcej uprawnień. W kontekście wszechstronnego zaangażowania władz państwowych w nazistowski terror, takie odwołania są nie tylko kpiną, ale także stanowią śmiertelne zagrożenie dla lewicy, ponieważ to przeciw niej będzie stosowane prawo przeciw „ekstremizmowi”. Tymczasem zażyłość między państwem a faszystami nie ulegnie zmianie.
Zatem demonstracja kurdyjska zaplanowana na 26 listopada w Berlinie została zakazana, ponieważ było to podobno „wydarzenie propagandowe z okazji rocznicy powstania separatystycznej kurdyjskiej organizacji PKK”. PKK jest już zakazana w Niemczech od 18 lat, w wyniku czego niezliczone zastępy Kurdów są ciągane po sądach, a liczne stowarzyszenia kulturalne są również zakazane. Delegalizacja PKK została wprowadzona pod osłoną zakazu faszystowskiego ugrupowania FAP, którego członkowie zdołali bez przeszkód przegrupować się do NPD itp.
Wezwania do zakazów demobilizują i politycznie rozbrajają robotników, jak widać na przykładzie z Dortmundu. Przed demonstracją pierwszomajową w 2009 r. okręgowy przewodniczący DGB, Eberhard Weber zwrócił się do policji, aby ochraniała demonstrację przed nazistami. Gdy w dniu 1 maja rozeszła się wieść, że 300 nazistowskich bandytów było w drodze, przywództwo DGB skierowało demonstrację liczącą 2,5 tys. ludzi, by zwyczajnie odmaszerowała, podejmując przestępczą decyzję o pozostawieniu kontyngentów tureckich i kurdyjskich robotników na tyłach, by sami bronili się przed nazistami. Policjanci brutalnie zaatakowali tych robotników, którzy usiłowali bronić demonstracji DGB. W telewizyjnej relacji filmowej było widać robotnika przyciśniętego do ziemi i kopanego w głowę przez policjanta w bojowym rynsztunku. Groźba kolejnego marszu NPD w Dortmundzie pierwszego maja potwierdza ostrzeżenie w naszym artykule, „Nazistowskie zbiry atakują pierwszomajowe demonstracje DGB” (Spartakist nr 178, lipiec 2009): „robotnicy są przykuci do państwa wroga klasowego, co zachęca nazistów do przeprowadzania nowych, bardziej zuchwałych prowokacji”.
Pseudotrockistowska SAV [Alternatywa Socjalistyczna, związana z Alternatywą Socjalistyczną w Polsce] apeluje do burżuazyjnej policji, wskazując, że hitlerowcy również zamordowali policjanta: „każdy urzędnik państwowy w mundurze musi zadać sobie pytanie, dlaczego wypełnia polecenia, aby chronić nazistów, którzy uciekają się do takiego terroru, zaś atakuje antyfaszystów” (sozialismus.info, 14 listopada 2011). Złudzenia o rzekomym antyfaszyzmie policji, szerzone dzisiaj przez SAV przypominają złudzenia SPD z okresu Republiki Weimarskiej. W swojej przełomowej pracy z 1932 r. pt. „Rewolucja niemiecka a stalinowska biurokracja”, Trocki wyjaśnił:
„Na wypadek rzeczywistego zagrożenia socjaldemokracja pokłada swe nadzieje nie w »żelaznym froncie« a w pruskiej policji. Błędne to rachuby! Fakt, że policja w znacznej mierze rekrutuje się z socjaldemokratycznych robotników, o niczym nie świadczy. Byt i w tym wypadku określa świadomość. Robotnik, który został policjantem w służbie kapitalistycznego państwa, jest burżuazyjnym policjantem a nie robotnikiem. W ostatnich latach policjantom tym przychodziło znacznie częściej walczyć z rewolucyjnymi robotnikami, niż z narodowosocjalistycznymi studentami. Taka szkoła nie idzie w las. A najważniejsze, że każdy policjant wie, iż rządy się zmieniają a policja zostaje.”
RSB wzywa do rozwiązania tajnych służb
W Avanti (1 grudnia 2011), Rewolucyjny Związek Socjalistyczny (RSB) składa gołosłowne deklaracje o przeciwstawianiu się złudzeniom co do burżuazyjnego państwa, tylko po to, by je za chwilę propagować: „nadzieje na to, że organy państwowej represji będą zwalczać faszyzm są beużyteczne. Tym, czego potrzebujemy nie jest delegalizacja NPD ale rozwiązanie Verfassungsschutzu. Skoro jeden na siedmiu funkcjonariuszy NPD jest agentem Verfassungsschutzu – co jest również jak się wydaje prawdą w odniesieniu do innych nazistowskich struktur – to jego rozwiązanie pogrążyłoby NPD w głębokim kryzysie, stawiającym kwestię samego jej istnienia pod znakiem zapytania.” Oczywiście, Verfassungsschutz jest słusznie znienawidzoną organizacją szpicli, której brudna robota jest wymierzona przeciwko lewicy i ruchowi robotniczemu, w tym celu współpracuje ona z nazistami. Ale zamiar osłabienia NPD poprzez rozwiązanie Verfassungsschutzu to tylko inny wariant oszukiwania robotników, którzy mieliby uwierzyć, że nazistów można powstrzymać bez niezależnej mobilizacji ludzi pracy.
Burżuazyjne państwo jako całość nie działa, by „zapewnić swobodę praw obywatelskich”, lecz panowanie klasy kapitalistycznej. Lenin miał na myśli lewicowców takich jak RSB, gdy polemizował w „Państwie a rewolucji” w 1917 r.:
„Według Marksa państwo nie mogłoby ani powstać, ani się utrzymać, gdyby pojednanie klas było możliwe. Według drobnomieszczańskich i filisterskich profesorów i publicystów okazuje się – często gęsto przy życzliwym powoływaniu się na Marksa! – że państwo właśnie jedna klasy. Według Marksa państwo jest organem panowania klasowego, organem ucisku jednej klasy przez drugą, jest stworzeniem »porządku«, który uprawomocnia i umacnia ten ucisk łagodząc starcia klasowe. Zdaniem polityków drobnomieszczańskich porządek – to właśnie pojednanie klas, a nie ucisk jednej klasy przez drugą; łagodzić starcia – znaczy jednać, a nie pozbawiać klasy uciskane określonych środków i sposobów walki o obalenie ciemięzców.”
Burżuazja potrzebuje nazistów jako środka nacisku i terroru, trzymając ich w rezerwie. Dlatego państwo burżuazyjne, jako organ panowania klasy kapitalistycznej, próbuje uniemożliwić klasie uciskanej, czyli proletariatowi, rozbicie swojej armii rezerwowej, swoich nazistów.”
Ciągłość klasowa Czwartej Rzeszy
Nie należy się łudzić, że państwo burżuazyjne wyrzeknie się szpiegowania swojej „własnej” ludności, zwłaszcza lewicy i klasy robotniczej. Nawet gdyby VS został rozwiązany – do czego jest bardzo daleka droga, mimo dobitnych dowodów spisków VS z nazistami – tę samą brudną robotę prowadzić będą ci sami ludzie pod inną przykrywką, jak dowodzi sama historia policji, BKA, BND i VS. Po heroicznym zwycięstwie Armii Czerwonej, która rozbiła Trzecią Rzeszę, w Niemczech Zachodnich kapitalistyczne państwo zostało odbudowane z tymi samymi ludźmi, którzy służyli III Rzeszy. BND powstał z nazistowskiej siatki szpiegowskiej Reinharda Gehlena „Armie Obce Wschód”, a cały pakiet –BKA, policji i VS – powstał z kadr z SS, Gestapo, SD [służby bezpieczeństwa], itp.
Kiedy naziści przejęli władzę w 1933 r., byli oni również w stanie przejąć w dużym stopniu istniejące państwo kapitalistyczne Republiki Weimarskiej: policję, wojsko, służbę cywilną. Ta ciągłość jest ciągłością klasową, tj. od Drugiego Cesarstwa poprzez Republikę Weimarską i III Rzeszę, po dzisiejszą Czwartą Rzeszę, burżuazja panuje w sposób ciągły za pomocą swego państwa. Wyjątkiem były Niemcy Wschodnie, gdzie burżuazja została wywłaszczona po II wojnie światowej i gdzie powstało biurokratycznie zdeformowane państwo robotnicze, NRD.
Czasem lewica rzeczywiście pisze o nazistowskiej przeszłości BND, VS, itp. Na przykład, pod socjalpatriotycznym tytułem „Wstyd dla Niemiec”, w junge Welt (24 listopada 2011) można przeczytać: „według poważnych badań, w biurach Verfassungsschutzu pracowało od 500 do 800 nazistowskich aktywistów. Część z nich dokonała przerażających zbrodni”. Lecz współpraca VS z NSU i NPD jest prezentowana wyłącznie jako pozostałość mentalności czasów nazistowskich: „jako główną przyczynę niepowodzenia należy wskazać ideologię i ducha pracowników organów represji. Wyraża się to w niedocenieniu prawicowego zagrożenia, ma historyczne korzenie i nadal wywiera wpływ pokolenia później”. Zatem podstawa materialna tej ciągłości, czyli nieprzerwana kontynuacja panowania kapitalizmu, jest zatuszowana.
Dwa dodatkowe ważne punkty obalają tezę, że jest to jedynie kwestia następstw. Po pierwsze, współpraca między służbami i faszystami, państwowe tuszowanie faszystowskiego terroru i ochranianie faszystowskich mobilizacji przez państwo nie są czysto niemieckimi zjawiskami. Przeciwnie, te praktyki były i są cechami wszystkich współczesnych państw kapitalistycznych, w tym potęg Osi z okresu II wojny światowej, krajów będących ich ofiarami i burżuazyjno-demokratycznych Aliantów. Czy to w Brytanii czy w USA, Niemczech i we Włoszech, wszędzie faszyści terroryzują lewicowych działaczy i mniejszości etniczne, i wszędzie policja ochrania faszystowskie mobilizacje i pałuje ich przeciwników.
Po drugie, wraz z wywłaszczeniem burżuazji w NRD, usunięto źródło faszyzmu: kapitalizm. Inaczej niż w Niemczech Zachodnich, tamto państwo nie zostało zbudowane przez nazistowskich przestępców. Historycznie postępowa, planowa gospodarka NRD pozwoliła osiągnąć ogromne zdobycze społeczne, np. wymazanie bezdomności i bezrobocia; powszechny dostęp do opieki zdrowotnej, opieki dla osób starszych i przedszkoli; niemal pełne zatrudnienie kobiet, itp. Jednak władzę polityczną w NRD, jak w Związku Radzieckim, na którym to państwo było wzorowane, miała biurokratyczna kasta, która propagowała kłamstwo, że socjalizm można zbudować osobno w każdym kraju.
Kapitalistyczna reunifikacja napędziła nazistowski terror
Podczas zaczątków proletariackiej rewolucji politycznej w NRD jesienią 1989 r., walczyliśmy ze wszystkich sił, aby zmobilizować robotników przeciwko kapitalistycznej kontrrewolucji. W tym samym czasie naziści wypełzli ze swych szczurzych nor. Byli oni przeciwnikami państwa robotniczego i jego podstaw społecznych, podczas gdy na „demokratycznym” kapitalistycznym Zachodzie byli chronieni przez państwo, ponieważ bronili jego społecznych fundamentów, tj. prywatnej własności środków produkcji. Na wiecu zainicjowanym przez nas, będącym jednolitofrontowym protestem z SED-PDS [rządząca w NRD partia] przeciw nazistowskiej profanacji pomnika w Treptow, upamiętniającego żołnierzy Armii Czerwonej, którzy zginęli wyzwalając Berlin, ostrzegaliśmy:
„Odradzający się faszyzm jest wciąż zjawiskiem ekstremalnie marginalnym. Zagrozić on może ponownie całej ludzkości, gdy wyłonią się pierwsze kryzysy w zjednoczonych ponownie Wielkich Niemczech. Dziś jednak, SPD i SDP to główne instrumenty do doprowadzenia do takich Wielkich Niemiec. Zdławienie faszystowskiej hydry teraz oznacza osłabienie tej socjaldemokratycznej ingerencji”.
– Spartakist nr 66, 3 stycznia 1990
Faktycznie, w południowej części NRD, SPD demonstrowała z kontrrewolucyjnymi nacjonalistycznymi hasłami wołającymi o „Niemcy, jedną ojczyznę” obok nazistów, który usuwali komunistów z demonstracji.
W wyniku kontrrewolucji w Europie Wschodniej i byłym Związku Radzieckim w latach 1990-92, społecznemu zubożeniu towarzyszył wzrost zbrodniczego nacjonalizmu i terroru nazistowskiego. W Niemczech latem 1992 roku, po miesiącach rasistowskiej histerii przeciwko uchodźcom, pogrom w Rostocku-Lichtenhagen został usankcjonowany przez państwo. Rozjuszona nazistowska banda sterroryzowała ośrodek dla uchodźców, a w końcu usiłowała ich spalić, wszystko pod okiem policji będącej w pobliżu (zob. Spartakist nr 97, wrzesień 1992). Jednocześnie, kierownictwo SPD, ze znaczącym wkładem byłego przewodniczącego SPD [i współzałożyciela Partii Lewicy] Oskara Lafontaina, głosowało za decyzjami petersberskimi, co w praktyce zniosło prawo do azylu. Dalej były nazistowskie zbrodnicze podpalenia w Mölln i Solingen. Podczas naszej walki w latach 1989-90 przeciwko kapitalistycznej reunifikacji i o rewolucyjne zjednoczenie Niemiec poprzez proletariacką rewolucję polityczną w NRD i rewolucję socjalistyczną w Niemczech Zachodnich, ostrzegaliśmy przed właśnie takimi następstwami.
Dzisiaj naziści nic nie znaczą w porównaniu ze związkami zawodowymi, które skupiają miliony robotników niemieckich, a także robotników wywodzących się z krajów byłej Jugosławii, o pochodzeniu kurdyjskim i tureckim, wraz z ich dziećmi i wnukami. W wysoko zadłużonych krajach UE, takich jak Grecja, Irlandia, itd., niemiecka burżuazja we współpracy z miejscowymi kapitalistami wymusza brutalne cięcia kosztem ludzi pracy. Jest tylko kwestią czasu, że kryzys dopadnie Niemcy ponownie, tymczasem ataki nasilają się. Choć będą one wywoływać obronne walki ze strony klasy robotniczej, wiatr w żagle złapią także rasistowscy demagodzy i naziści. Nazistowski pomiot trzeba rozdeptać, gdy jest jeszcze stosunkowo mały!
Związki zawodowe muszą zmobilizować swoich członków na czele wszystkich potencjalnych ofiar faszystów, by rozbijać nazistowskie prowokacje w zdyscyplinowanych, jednolitofrontowych akcjach, niezależnych od kapitalistów i ich państwa. Potrzebne są etnicznie zintegrowane robotnicze grupy obronne, do ochrony związków zawodowych i ich zebrań, wieców, strajków i lokali, jak również do obrony dzielnic w znacznej części zamieszkałych przez imigrantów. Ponieważ to kapitalistyczna nędza rodzi te szumowiny, walka przeciw nazistowskiemu terrorowi musi być ściśle związana z walką o obalenie kapitalizmu poprzez rewolucję socjalistyczną. Wymaga to zerwania z socjaldemokratyczną polityką apelowania do państwa i wymaga wykuwania wieloetnicznej rewolucyjnej partii robotniczej, jako części przekutej Czwartej Międzynarodówki.
|